Dzień 14

Nie było łatwo wstać dzisiaj z łóżka. Dwa tygodnie wrażeń i zmęczenie dają się we znaki, poza tym myśl, że za chwilę rozpocznie się ostatni dzień pobytu w Wielkiej Brytanii skutecznie opóźniała jego rozpoczęcie.

Ale ostatni dzień wcale nie oznaczał mniej zajęć. Udaliśmy się na przystań, gdzie pierwszym punktem programu była SS Great Britain, a słowo „była” nie jest tu przypadkowe, ponieważ tak właśnie opisywany jest ten zwodowany w pierwszej połowie XIX wieku statek, wprowadzający wiele innowacyjnych rozwiązań takich jak żelazny (zamiast drewnianego) kadłub, czy napęd śrubą oraz najmocniejszy wtedy silnik parowy. Statek został zaprojektowany przez Isambard Kingdom Brunela, konstruktora także innych bristolskich budowli: Suspension Bridge oraz stacji Temple Meads.

Muzeum opisujące historię statku, a także jego odrestaurowane wnętrze, zdecydowanie warte zobaczenia, potrafią zająć prawie dwie godziny zwiedzania, jednak upływającego czasu nie odczuwa się przechodząc przez maszynownię, kuchnię, czy oglądając mikroskopijne kajuty.

Ważną częścią dnia było pakowanie. Niektórzy, bardziej zapobiegawczy pierwsze próby dopięcia zamków swoich toreb podjęli już kilka dni wcześniej, a ci, którzy w ostatniej chwili kupowali jeszcze angielską herbatę i inne pamiątki mieli na to trochę czasu. Reszta dnia upłynęła pod znakiem odpoczynku i oczekiwania na wyjazd.

Wieczorem wszyscy po raz ostatni uścisnęliśmy dłonie rodzinom, u których spędziliśmy ostatnie dwa tygodnie i wyruszyliśmy w drogę – najpierw autobusem na lotnisko, a następnie, po odprawie, samolotem. Pomimo, że dla nikogo nie był to już pierwszy lot, to i tak niekiedy dało się odczuć stres związany z podróżowaniem takim środkiem transportu. Tym razem podróż odbywała się pod osłoną nocy, jednak nie przeszkodziło to w podziwianiu widoków niedostępnych z poziomu gruntu – nieczęsto ma się okazję oglądać je inaczej, niż na zdjęciach.

Zmęczeni, niewyspani, ale radośni z powrotu, w środku nocy przekroczyliśmy progi domów – tych prawdziwych. Minione dwa tygodnie obfitowały w wiele skrajnych doświadczeń: pozytywnych i negatywnych. Nie zawsze było łatwo, niekiedy nie wiedzieliśmy co robić, a czasami robiliśmy wielkie oczy widząc w jak banalnych sytuacjach zostaliśmy postawieni, jednak każda z tych lekcji na pewno wpłynie na nasze dalsze losy. Teraz należy je tylko wykorzystać.

Jan

Zdjęcia: Mateusz Kucz, Jonatan Witoszek, Jan Walica